wtorek, 11 września 2012

Paralotniowe Mistrzostwa Europy - 9 dzien - 5 konkurencja

Dziś została rozłożona trasa 69 km, trochę dużych, trochę małych cylindrów. Koniec sekcji czasowej (1 km) nad startowiskiem (200 m). Ciekawa konkurencja, bo znowu dawała kilka możliwości oble cenia punktów. Sekcja czasowa zaczynała się w okolicach startowiska (15 km, które nachodziło na startowisko i górkę na zachód od niego). Potem był punkt na północy z dużym cylindrem (20 km), następnie na południu, też duży cylinder (15 km). Do tego miejsca większość leciała prawie tak samo. Tu trzeba było się na coś zdecydować, bowiem następny punkt zwrotny był na północ, ale tym razem mały – 400 m. Były 3 drogi. Większość nadłożyła trochę drogi i obleciała od zachodu, mała część poleciała po górkach wschodnią trasą, a ja środkiem. Wyszło na to, że trochę nagoniłem (znowu nieco spóźnony byłem) i tam spotkałem się z czołówką. Następny punkt znowu na południu (7 km), trochę przetasował stawkę. Padło tam wiele osób prowadzących do tej pory w zawodach. Tam były dwie drogi. Większość poszła zachodnią stroną, mała grupka może 7 paralotni, w tym i ja wschodnią stroną. Po nim trzeba było wrócić się nieco na północ i zaliczyć kolejny mały 400 metrowy cylinder. Z niego już prosta droga na metę. Ja niestety na dolocie wpakowałem się w niezłą kabałę. Widziałem kogoś na Enzo, kto rzucił paczkę i chciałem nad niego nadlecieć i sprawdzić czy wszystko z nim OK. Podejrzewałem, że doszło do jakiegoś zderzenia, a rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Była tam jakaś mega zawietrzna, albo mega komin. Wyrwało mnie z butów – było ok. 12 m/s. Nawet nie odważyłem się na Wario spojrzeć, bo wiedziałem, że trzeba się skupić na tym co istotne. Zaraz wrzuciło mi klapę, zakrawaciło i skręciło w taśmach. Zrobiłem reset – przeciągnąłem glajta. Potem go wyprowadziłem z przeciągnięcia i dalej leciałem w paskudnym powietrzu. Mogłem trochę niżej zejść w tym przeciągnięciu… no ale mądry Polak po szkodzie. Zaraz znowu zrzuciło mi glajta znad głowy i tym razem krawat był większy, a do tego podwójnie skręciło mnie w taśmach… rezultat – paczka. Zadziałała prawidłowo, sterówki nakręciłem zdrowo, żeby glajt nie przeszkadzał i odleciałem z nad lasu w stronę mety. Sporo na zapasie przeleciałem i tylko 200 metrów mi zabrakło do zamknięcia sekcji czasowej. Na mecie zameldował się jako pierwszy wśród Polaków Rafał Łuckoś – 11. Parę minut po nim Spajk. Ja byłbym tuż za Spajkiem. Następny doleciał Rambo i Mali. Klaudia padła w drodze na przedostatni punkt zwrotny. Przemek

Mistrzostwa Europy - 8 dzień - 4 konkurencja

Trzeci task za nami. Po nielotnym weekendzie (niestety po części z winy organizatorów) zwarci i gotowi stawiliśmy się dziś na starcie. Task 85km, duże cylindry i kilka możliwości jego oblecenia. Start rozpoczęliśmy wszyscy wysoko. I tu już zawodnicy się rozdzielili, Klaudia i Rafał polecieli swoją trasą razem z teamem francuskim, Paweł, Przemo, mali i Spike wybrali krótszą opcję. Wyscig był szybki, kominy mocne. Na dolocie Spike, Rambo, Rafał i Przemo uzyskali podobne czasy, niestety Przemkowi zabrakło kilkaset metrów do wysoko znajdującego się cylindra mety. Klaudia i mali dolecieli chwile pozniej. Jutro znowu latamy, wiec trzymajcie kciuki!

Zdjęcia z Mistrzostw Europy

Pod tymi linkami znajdziecie zdjęcia z zawodów https://picasaweb.google.com/parapente.aerogliss http://www.azoom.ch/

niedziela, 9 września 2012

Paralotniowe Mistrzostwa Europy - 7 dzień

Dzisiejsza konkurencja została odwołana ze względu na niekorzystne prognozy pogody. Wczoraj niestety nie trafili z decyzją. Okazało się, że Francuzi zrobili trasę i wrócili nawet do St. Andre.

Paralotniowe Mistrzostwa Europy - 6 dzień - 3 konkurencja

Na dziś została rozłożona trasa ok 68 km, z metą na zachód od St. Andre. W momencie, gdy większość (jeśli nie wszyscy) pilotów była nad startem, pod chmurą, konkurencja została zatrzymana. Powód - wypiętrzanie się chmur na planowanej trasie.

Paralotniowe Mistrzostwa Europy - 5 dzień - 2 konkurencja

Organizator przyjął pesymistyczną wersje prognozy pogody, w związku z czym rozłożono trasę 78 km. Latanie stosunkowo niedaleko od St. Andre. Wiekszość czasu lataliśmy w grupie, choć czasami, niektórzy się odrywali i próbowali inną drogą, lub niżej. Wojtek zgłosił nam, że ląduje, wyciągnął podwozie i wygrzebał się z 20 metrów! Na przedostatnim punkcie zwrotnym - Cheval Blanc silny zachodni trochę przemieszał szyki. O kolejności decydowała w znacznej mierze wybrana droga dolotu do mety.Na mecie zameldowali się Przemek Licznerski, Rafał Łuckoś, Michał Gierlach, Wojtek Maliszewski i Klaudia Bułgakow. Paweł Bartoń - nie domknął sekcji czasowej, choć pojawił się nad metą. Film Klaudii z konkurencji

Paralotniowe Mistrzostwa Europy - 4 dzień - 1 konkurencja

Pierwsza konkurencja za nami. oficjalne wyniki pojawia sie niebawem,z tego co wiemy na mecie zameldowal sie Rafal 8 minut za pierwszym, Pawel 18 minut za pierwszym, Przemek i Wojtek okolo 25 minut za pierwszym. Klaudia i Michal niestety nie zrobili mety. Po pierwszej konkurencji, można powiedzieć ze nasz występ byl nie najgorszy,biorąc pod uwagę to morale ucierpiało skropione kilkudniowym deszczem. Analizując tracki wczoraj wieczorem, zauważyliśmy kilka istotnych błędów jakie popełniliśmy,które to wpłynęły na wynik każdego z nas. Mam nadzieje ze w kolejnej konkurencji uda się ich uniknąć i nie popełnić nowych.